Witam, oto druga część opowiadania Maxa i Elli.
Z zewnątrz nie dostrzegliśmy niczego nadzwyczajnego. Podkradliśmy się więc poprzez taras zamkowy do sali balowej. Stamtąd schody prowadzą do foyer. Przytrzymaliśmy głowy przy schodach, ale nic nie słyszeliśmy. Jeden stopień po drugim. W dalszym ciągu żaden dźwięk do nas nie docierał, ale mimo to czuliśmy się nieswojo. Słyszałem nawet jak Elli waliło serce! BUM BUM BUM. Byliśmy już prawie na końcu schodów, gdy nagle usłyszeliśmy złowieszczy śmiech. HAR HAR HAR. Przez parę sekund serce Elli przestało bić, a mnie zmroziło trochę krew w żyłach. Zimne dreszcze przeszły mi po plecach. CO to było lub KTO to był?! Ella złapała mnie za rękę i trzymała ją przestraszona tak mocno, że teraz mam siniaki.
Tak bardzo się bałam, że mocno złapałam Maxa za łapkę. Jakoś mnie to uspokoiło. Zebraliśmy w sobie całą odwagę i zeszliśmy po ostatnich stopniach. Zimny powiew wiatru wywołał u nas dreszcze na całym ciele. Usłyszeliśmy wtedy ten złowieszczy śmiech HAR HAR HAR. To było już bardzo blisko! Sytuacja zaczęła mnie przerastać. Szepnęłam Maxowi „Nie uważasz, że powinniśmy jednak zawrócić?!“
Odpowiedź na to pytanie nasunęła się jednak w tym samym momencie, w którym Max się potknął, stracił równowagę i upadł prosto na swój nosek. A że trzymałam Maxa za łapkę, poleciałam razem z nim. PLUMS! I tak leżeliśmy nagle w środku foyer.
Trochę więcej ostrożności by nam na pewno nie zaszkodziło. Ale nieważne, na to było już za późno. Rozejrzeliśmy się po całym pomieszczeniu: Najpierw w górę, potem w dół, na boki; nic jednak nie było widać! Wtem, z niczego, usłyszeliśmy cichy głos. Szeptała we wzbudzający strach sposób coś, co jeszcze raz zatrzymało bicie mego serca: “Środa”…ten głos ciągle powtarzał słowo “środa”…
Rozumiecie? W środę wydarzy się coś we Foyer.
Ok po za tym na panfu są nowe mebelki.
Ale uwaga: te zwierzęta nie są rzeźbami: One żyją! Rekin w wannie bez przerwy pływa, mątwa wypluwa atrament, a papuga wydaje dźwięki, gdy się ją naciśnie.
Z zewnątrz nie dostrzegliśmy niczego nadzwyczajnego. Podkradliśmy się więc poprzez taras zamkowy do sali balowej. Stamtąd schody prowadzą do foyer. Przytrzymaliśmy głowy przy schodach, ale nic nie słyszeliśmy. Jeden stopień po drugim. W dalszym ciągu żaden dźwięk do nas nie docierał, ale mimo to czuliśmy się nieswojo. Słyszałem nawet jak Elli waliło serce! BUM BUM BUM. Byliśmy już prawie na końcu schodów, gdy nagle usłyszeliśmy złowieszczy śmiech. HAR HAR HAR. Przez parę sekund serce Elli przestało bić, a mnie zmroziło trochę krew w żyłach. Zimne dreszcze przeszły mi po plecach. CO to było lub KTO to był?! Ella złapała mnie za rękę i trzymała ją przestraszona tak mocno, że teraz mam siniaki.
Tak bardzo się bałam, że mocno złapałam Maxa za łapkę. Jakoś mnie to uspokoiło. Zebraliśmy w sobie całą odwagę i zeszliśmy po ostatnich stopniach. Zimny powiew wiatru wywołał u nas dreszcze na całym ciele. Usłyszeliśmy wtedy ten złowieszczy śmiech HAR HAR HAR. To było już bardzo blisko! Sytuacja zaczęła mnie przerastać. Szepnęłam Maxowi „Nie uważasz, że powinniśmy jednak zawrócić?!“
Odpowiedź na to pytanie nasunęła się jednak w tym samym momencie, w którym Max się potknął, stracił równowagę i upadł prosto na swój nosek. A że trzymałam Maxa za łapkę, poleciałam razem z nim. PLUMS! I tak leżeliśmy nagle w środku foyer.
Trochę więcej ostrożności by nam na pewno nie zaszkodziło. Ale nieważne, na to było już za późno. Rozejrzeliśmy się po całym pomieszczeniu: Najpierw w górę, potem w dół, na boki; nic jednak nie było widać! Wtem, z niczego, usłyszeliśmy cichy głos. Szeptała we wzbudzający strach sposób coś, co jeszcze raz zatrzymało bicie mego serca: “Środa”…ten głos ciągle powtarzał słowo “środa”…
Rozumiecie? W środę wydarzy się coś we Foyer.
Ok po za tym na panfu są nowe mebelki.
Ale uwaga: te zwierzęta nie są rzeźbami: One żyją! Rekin w wannie bez przerwy pływa, mątwa wypluwa atrament, a papuga wydaje dźwięki, gdy się ją naciśnie.
Papa:
0 łapek :):
Prześlij komentarz